środa, 6 stycznia 2016

1. Prolog

   James Potter, Syriusz Black, Remus Lupin, Peter Pettigrew... James Potter, Syriusz Black, Remus Lupin, Peter Pettigrew... James Potter, Syriusz Black, Remus Lupin, Peter Pettigrew.
   Te cztery imiona i nazwiska powtarzała w myślach profesor Minerwa McGonagall idąc korytarzami szybkim, zdecydowanym krokiem. Minę miała tak surową, że uczniowie schodzili jej z drogi, a niektórzy nawet rezygnowali z zejścia schodami z półpięter zanim nie zniknęła za następnym rogiem. Nietrudno było zgadnąć, że jej nieskrywana złość ma związek ze słyszanym, mało tego odczuwalnym, wielkim BUM, które rozległo się w prawie całym pionie tej części zamku. Pani profesor miała przed oczami korytarz na czwartym piętrze, którego podłoga i ściany z wielowiekowej cegły były teraz wyszczerbione, a owe wyszczerbienia wypełnione farbą w taki sposób, że przedstawiały kolorowe, ruchome obrazy latających mioteł z cyklicznie pojawiającym się zdaniem ,,Uśmiechnij się i baw się dobrze!". Uczniowie rzeczywiście, mijając dzieło rozrabiaków uśmiechali się lub z zachwytem podziwiali nowy wystrój piętra, ale profesor Minerwie do śmiechu nie było.
   Przed samą sobą owszem mogła przyznać, że zdolności jej buntowniczych i mających za nic porządek uczniów są wybitne, ale zdecydowanie sposób w jaki dawali im upust nie leżał chociażby w promieniu tysiąca mil od tego właściwego. A skoro rozbieżność w tym przypadku była tak ogromna Minerwa nie miała wątpliwości, że sprawcami są czterej piątoklasiści z jej własnego domu. Ci sami, którym zaledwie dwa dni temu dała dwutygodniowy szlaban za to, że w lochach... Nieważne. Nie potrzebowała teraz dodatkowych powodów do nerwów. Musiała znaleźć tych dowcipnisiów i uświadomić, że czas wolny powinni szczególnie teraz poświęcać nauce. Nie sądziła, że tym razem przyniesie to spodziewany rezultat, ale będzie miała szansę ich uspokoić na dodatkowe dwa tygodnie.
   Zastanawiając się jakimi technikami stworzyli swoją bombę i uruchomili ją na dystans oraz gdzie mogli się pochować z myślą, iż tam ich szukać nie będzie pokonała kolejny zakręt. A tam, na korytarzu prowadzącym do biblioteki zobaczyła jednego z poszukiwanych.
   Postawna sylwetka, długie czarne włosy, układające się niedbale i cień tajemniczego uśmiechu zawsze majaczący na twarzy. To były tylko niektóre z cech charakterystycznych Syriusza Blacka. Chłopak szedł z nonszalancją, trzymając ręce w kieszeniach, a na widok swojej pani profesor uśmiechnął się serdecznie. To był według profesor McGonagall w tym przypadku szczyt bezczelności.
- Panie Black.
- Dzień dobry pani profesor. W czym mogę pani pomóc? - uśmiech nie schodził mu z ust, ale zatrzymał się i wyjął ręce z kieszeni.
- Pomocy nie potrzebuję, ale odrobina posłuszeństwa oraz poszanowanie dla ogólnie panujących zasad nie zaszkodziłyby. - powiedziała i zacisnęła usta.
- Postaramy się rozważyć spełnienie tych pani życzeń, bo zakładam, że jest to komunikat nie tylko do mnie, ale i do moich przyjaciół.
- Wystarczy przekomarzania się, panie Black. Za to co stało się na czwartym piętrze dostaje pan szlaban. Pan, pan Potter, pan Lupin i pan Pettigrew macie łącznie już miesiąc do odpracowania. - powiedziała i odwróciła się żeby odejść korytarzem bez wdawania się w niepotrzebne dyskusje. Bezskutecznie. Syriusz ruszył za nią i w dwóch krokach zastąpił drogę.
- Skoro mamy odbyć karę to czy można chociaż wiedzieć za co? - Syriusz minę miał pasującą do sytuacji zadawania pytania, ale zdolności aktorskie Huncwotów były tak samo legendarne, jak ich poczucie humoru.
- Nie mam obowiązku przechodzić przez tą rozmowę znowu. Gdybyście byli niewiniątkami o nic bym pana teraz nie oskarżała bez możliwości obrony.
- Ale do niej to nawet recydywiści powinni mieć prawo...
- Praw się najpierw przestrzega, a potem na nie powołuje. - powiedziała i wiedziała, że trochę tu jeszcze postoi. Argumenty rzucane przez tą czwórkę, a w szczególności przez Pottera i Blacka zawsze były trafne, a oni - niemożliwi do zbycia milczeniem.
- Oczywiście się zgadzam, ale czy zadanie organów sprawiedliwości nie polega przypadkiem właśnie na tym by postępować odpowiednio z tymi, którzy odpowiednio nie postępują.
- Jest to w pewnym sensie przyznanie się do winy, panie Black. - dała się wciągnąć w grę, szlag by to trafił.
- Jakiej winy, chcę usłyszeć zarzuty.- chłopak uśmiechnął się teraz półgębkiem wyraźnie zadowolony z obrotu sytuacji.
- Zostanie pan skazany bez procesu. - powiedziała i minęła Syriusza.
- Pani profesor. - zabrzmiało znowu, wypowiedziane w sposób sugerujący z pytaniem, prośbą. Zatrzymała się i odwróciła. Ale tylko dlatego, że był to damski głos.
- Tak? - zapytała stojącej parę metrów za Syriuszem dziewczynę z długimi brązowymi włosami, po barwach na szacie można było stwierdzić, że Puchonkę.
- Czy chce pani ukarać go za coś co miało miejsce w ciągu ostatniej godziny? - zadała dziwne pytanie patrząc prosto na kobietę i nie zaszczycając zdziwionego Blacka nawet spojrzeniem.
- A co to ma za znaczenie?
- Spore. Bo jeśli odpowiedź na to pytanie jest twierdząca to muszę zaświadczyć o niewinności Syriusza.
- Musi pani? - zapytała profesorka wyraźnie zdziwiona formą użytą przez uczennicę.
- Tak. Inaczej postąpiłabym nieuczciwie, a nie zwykłam tego robić. - powiedziała, a potem szybko dodała widząc pełne konsternacji miny. - Około godziny temu wchodziłam do biblioteki, tak samo jak Syriusz, który specjalnie się zatrzymał żeby przytrzymać mi drzwi.
- Faktycznie, to byłaś Ty. - powiedział Syriusz, włączając się pierwszy raz do trzyosobowej rozmowy. Dopiero gdy dokończył zdanie zdał sobie sprawę, że niezbyt się popisał.
- Tak, ja. - odpowiedziała dziewczyna i spojrzała na Syriusza z pewnym rozbawieniem. Załapała. Nie zapamiętał jej.
- Czyli mam uznać to za danie alibi, pani Justice? Ręczy pani za pana Blacka swoją nieszarganą opinią.  - McGonagall jak zwykle konkretna i zdecydowana.
- Zgadza się. Przynajmniej w tej sprawie.
- Dobrze. - powiedziała kobieta wzdychając. - Nie wiem czy to szczęście czy spryt, ale... Do widzenia. - odeszła, a Syriusz tylko kiwnął jej głową ukazując kolejny swój uśmiech - pełen szczerej radości.
   Odwrócił się ku swojej wybawczyni, ale spotkał go niemiły zawód.
   Zmierzała już ku drugiemu końcowi korytarza.
 - Ej! - krzyknął i pobiegł za nią, a kiedy dogonił, wyciągnął rękę. - Jestem Syriusz Black...
- Wiem kim jesteś. - weszła mu w słowo i dopiero się zatrzymała. - Nie wiem czy w całej szkole znajdzie się ktoś to nie wie.
- Okej. - powiedział z wahaniem, słysząc waleczną nutkę w jej głosie. Czyżby druga Lily Evans? - pomyślał. - A Twoje imię mógłbym poznać, bo nazwisko już słyszałem.
- Jules. Nazywam się Jules Justice. Miło mi. - wzięła rękę Syriusza, której jeszcze nie opuścił i nią potrząsnęła.
- Mi chyba jednak milej. Dzięki za pomoc. - następny uśmiech, ten z nutką flirtu.
- Nie ma za co. - powiedziała. - Nie zrobiłam tego ani dla Ciebie, ani dla Twoich kolegów. Tylko dla spokoju sumienia. Nie musisz mi okazywać wdzięczności. A już tym bardziej zaprzątać myśli pamiętaniem mnie. - nie chciała pokazywać, że jej kobieca duma została lekko urażona, ale nie wytrzymała.
- Przepraszam, byłem myślami gdzie indziej. - odrzekł, przyglądając się ukradkiem dziewczynie od stóp do głów i stwierdzając, że zdecydowanie jest warta zapamiętania.
- Domyślam się gdzie i dlatego się ciesz, że poświadczam to, co widzę, a nie to, co myślę.
- Udam, że nie rozumiem. - Syriusz wzruszył ramionami i mrugnął do niej. Wtedy na jej twarzy też pojawił się uśmiech.
- Niezły z Ciebie czaruś. - uśmiechnęła się szerzej z kiełkującą na twarzy sympatią. - Życzę Ci powodzenia i regularnie wchodzących pod nogi świadków.
- Dziękuję bardzo. - powiedział już do jej pleców.
   Jules Justice. Musi ją zapamiętać. Możliwe, że zyskał dziś cennego sojusznika Huncwockiej braci.
   Odwrócił się i skierował w kierunku dormitorium. Czas omówić z Rogasiem, Luniem i Glizdkiem kolejną udaną akcję i sprawdzić czy równie zwinnie udało im się wywinąć.

5 komentarzy:

  1. Hej, hej, Alex! Z tej strony Abigail z bloga hogwart-z-tamtych-lat :D. Nie wiem, czy mnie kojarzysz, ale piszemy fanfiction o tej samej tematyce, więc możesz mnie uznać za kumpelę po fachu c: .
    Przepraszam z góry za chaos i nieład w moim komentarzu, ale to były wieeeeki, odkąd ostatnio coś komentowałam, a ja łatwo się odzwyczajam. Nie mniej jednak postanowiłam sobie, że te wakacje będą moim opowiadaniowym przebudzeniem i ponowny podbój huncwockich fanficków zacznę w twoich skromnych progach :D.
    Prolog nie był długi, ale napisałaś wystarczająco, żebym mogła zasmakować w twoim stylu i przyznam szczerze, że przypadł mi do gustu :D. Piszesz lekko, dbasz o opisy, co jest szczególnie istotne, a niestety tak często pomijane przez autorów ffów (aaach, jak ja uwielbiam te opowiadania przypominające scenariusz do Klanu, dialogi i dialogi po myślnikach, a jak ktoś pokłopocze się, żeby chociaż ująć, z czyich słów padło wypowiedzenie, to już jest sukces). Masz imponujący zasób słownictwa i pomimo tego, że ten prolog napisany jest w takiej luźnej, sielskiej atmosferze, to jednak gdzieniegdzie można znaleźć słówko-perełkę, która dodaje tekstowi walorów. Jeśli mogę ci coś doradzić, to rozejrzenie się za Betą, bo chociaż nie robisz błędów ortograficznych, to zdarzają się zniknięcia złowrogich przecinków (sama mam z tym problem, ale w drugą stronę - u mnie jest ich zawsze zaaa dużo). Beta to fajna sprawa, nawet jeśli nie ma się problemów z ortografami i interpunkcją. Zawsze jest jakiś stały, dodatkowy czytelnik, w dodatku Beta rozgarnięta, oczytana i znająca realia opowiadaniowe to po prostu skarb - zawsze doradzi, przedyskutuje, zostawi komentarz, zauważy jakiś błąd logiczny... w końcu nikt z nas nie jest nieomylny, nie?
    Jako niezła staruszka na Bloggerze mogę doradzić ci także zainwestowanie w szablon. Polecam gorąco rewelacyjną dziewczynę, która jest baaardzo uzdolniona, kocha Jily i całą erę Huncwów i szablony o tej właśnie tematyce to jej specjalność - a mianowicie Lydia z Land of Grafic. Sama miałam wieeele jej szablonów, zawsze świetnie się sprawdzają, nie nudzą się, są też łatwe do ustawienia, co myślę, że jest ważne, bo szczególnie ostatnio powstało wiele nowych szabloniarni, gdzie musisz sam wprowadzić tysiąc pięćset sto dziewięćset kodów, skryptów, wzorów i literek, za co ja serdecznie dziękuję, nie jestem infem. Z doświadczenia i autopsji zauważam, że coś jest z tymi szablonami, co przyciąga. Ludzie to wzrokowcy, nie tylko faceci, ale babki też, i najczęściej kwestia ładnego opakowania treści zatrzymuje ich na danym blogu lub nie. Sama lubię też przez rozpoczęciem lekturki poczytać sobie jakieś karty dodatkowe, coś o tematyce, o bohaterach itp. Niby taki banał, ale to naprawdę zachęca do wzięcia się za rozdziały :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do samej treści prologu, czyli tego, na czym powinnam się skupić chyba na początku (?), to pozwolę sobie wypunktować rzeczy, które mi się najbardziej spodobały:
      1. Okej, okej, wiem, że to pierwszy rozdział, ale to mi się samo w usta ciśnie – uwielbiam sielskie opowiadania o Huncach! Serio, po tylu latach wczytywania się w ciągłe miłosne dramy, aż tym rzygam i zwracam. Uwielbiam opowiadania, które są NAPRAWDĘ o przyjaźni Huncwotów i o Hogwarcie za ich czasów, który był naprawdę wesołym miejscem. Coraz częściej spotykam się niestety z tym, że Huncwoci to tylko taki wabik dla fanów, szumna nazwa, a naprawdę to po prosu standardowa miłosna papka, z Jily, z Dorcas i Syriuszem, i z Ann i Remusem (nie wiem właściwie, o co chodzi z tą Ann, ale z fancanonem nie wygrasz). Wieeelki plus za to.
      2. Szkoda trochę, że w rozdziale stanęliśmy oko w oko tylko z Syriuszem (no ale wszystko przede mną, hehe), aczkolwiek nie marudzę, bo i tak było fajnie. Podoba mi się, że przedstawułaś Blacka tak, jak ja też go sobie wyobrażma – jako takiego trochę cwaniaczka, ale cholernie bystrego, producenta-kłopotów, ale takiego, który potrafi z nich wybrnąć i z refleksem doświadczonego adwokata podważyć wszystkie argumenty, hehe. Mam dosyć kreowania Syriusza jako zwykłego głupka, przecież to był naprawdę błyskotliwy chłopak z niebanalną osobowością.
      3. Jestem okrutna, ale uwielbiam skrzeczącą Minnie. Ona jest przeurocza, kiedy się tak denerwuje, szczególnie, że wszyscy wiemy, jak wielką słabość ma do tych chłopców ;>.
      4. Ło, ło ło, czy mi to pachnie romansem? Syriusz i Puchonka? Syriusz i Jules? To tak bez Dorcas Meadowes? WOW, chyba tu zostaję hahaha. A tak poważnie, to w kółko naśmiewam się z tego SyriuszxDorcas, RemusxAnn, a sama mam Doriusza u siebie, fuckin’ hypocrite.
      5. Idęęę czytać dalej, bo nie ma co bez sensu przedłużać. Nie wiem, czy zobaczymy się w komentarzach pod następnym rozdziale, bo zwykle, kiedy wpadam w trans czytania nie potrafię się oderwać, rzucić wszystkiego i przerwać na komentowanie. Ale jak coś mnie szczególnie urzeknie, to się odezwę, przysięgam ;>/
      Dzięki za lekturę na dzisiaj, wenę przesyłam i życze powodzenia, bo wiem, ile takie pisanie może wycisnąć z nas soku.
      Poooozdrawiam!
      ~Abby

      Usuń
    2. Kochana :)
      Powiem Ci, że kiedy weszłam na bloga i zobaczyłam tak długi komentarz... Serce stop, oddech stop i upewnianie się ( wielokrotne ) czy to na bank moja stronka :D czytałam to co napisałaś z wypiekami na twarzy, cieszę się niesamowicie, że moja mała twórczość przypadła Ci do gustu :)) skoro sama piszesz to wiesz doskonale ile radości i motywacji przynosi taki komentarz :) choć przyznam się szczerze, że ze swoją mała wiarą we własne umiejętności czekałam cały czas, aż pojawi się coś negatywnego w Twoim komentarzu :) w końcu ,,rozmawiam" z profesjonalistką :D moja siostra czyta Twojego bloga, bo ostatnio mi o nim mówiła jako o jednym ze swoich ulubionych :)
      Jeśli chodzi o tą stronę bardziej estetyczną to dziękuję za radę! Postaram się za to zabrać, ale ze względu na ogrooooomną przerwę w pisaniu najpierw chcę zrehabilitować się w kwestii treści, a potem będę szaleć z efektami cieszącymi oko :)
      Dziękuję Ci bardzo i mam nadzieję, że się jeszcze ,,usłyszymy" :D
      Pozdrawiam :)))
      PS Interpunkcja to moja pięta Achillesowa :D

      Usuń
  2. 24 yr old Administrative Officer Ernesto Becerra, hailing from Schomberg enjoys watching movies like "Charlie, the Lonesome Cougar" and Sand art. Took a trip to Historic Fortified Town of Campeche and drives a RX. Wiecej informacji tutaj

    OdpowiedzUsuń